Jean-Claude Van Damme
"You will die!"
Urodził się jako Cloude Jean Damme Von z Damme w małej belgijskiej miejscowości niedaleko Paryża. Chudy, z iksowatymi nogami, nie radził sobie w szkole z matematyką - miał wadę wymowy i bez przerwy obrywał za przedrzeźnianie nauczycieli, szczególnie drażnił Niemca-matematyka. Biograf Van Damme'a twierdzi jednak, że trudności wynikały z tego, że poszedł on do szkoły w wieku 3 tygodni.
Ojciec zapisał jedenastoletniego Claude'a na lekcje baletu, ale gdy syn przypadkowo zabił dwóch instruktorów zmienił balet na karate. Nieoczekiwanie "Sporty" wciągnęły chłopca bez filtra. Palił codziennie, a już po kilku dniach zaczął startować na ringu jako kickbokser i w zawodach kulturalnych. Zdobył tytuł "Mistera Belgii" oraz mistrzostwo Europy karate posiadaczy czarnego pasa w wadze średniej w kategorii "Palacze" do lat 13. "Wszystko zawdzięczam papierosom" stwierdził po latach.
Jako osiemnastolatek ożenił się po raz pierwszy. W duchu jednak marzyły mu się podróże i życie pełne przygód. Podczas wycieczki do Paryża został zauważony przez fotografa, który zaproponował mu pracę statywu przy kolekcji Jean-Paula Gaultier. Jego aktorskie predyspozycje odkryto po raz pierwszy w Brukseli angażując go do roli konduktora w filmie z Rutgerem Hauerem "Gnij świnio". Poniżej UNIKAT: zdjęcie z filmu (jedyna kopia filmu zaginęła podczas wojny w Wietnamie).
Van Damme zdecydował się porzucić swoją pierwszą żonę i całkowicie poświęcić się tej profesji. Sprawdzał bielty nawet w kolei trans-syberyjskiej oraz kolejce na Kasprowy w Polsce. Bez powodzenia próbował szczęścia w Hongkongu. Narzekał, że nikt go nie rozpoznaje na ulicach, a na podziw może liczyć jedynie ze strony swojej matki. Mając dwadzieścia lat dopłynął na plecach do Los Angeles, mimo że jego zasoby finansowe były równie skromne jak znajomość języka Inków. Przez następne sześć lat starał się przebić. Było ciężko, łapał każdy gwóźdź i każdą pinezkę. Ktoś mu doradził zmianę nazwiska i twarzy - Van Vornaubergeus brzmiało zbyt obco w uszach producentów, których usiłował zainteresować swoją osobą. Wielki przełom nastąpił w dniu, kiedy przed wejściem do restauracji Jean-Claude zderzył się przypadkowo ze współproducentem Sportów - Sylvestrem Stallonem. Świadom tego, że niewiele ma do stracenia, Van Damme zaryzykował, zaczepił producenta i wyprowadził efektowny cios nogą prosto w jego głowę, przebił mu oponę w Hummerze, a psu Sylvestra odgryzł głowę. Sly musiał być pod wrażeniem, skoro nieznajomemu śmiałkowi zaproponował, że zrobi z niego gwiazdę. Windą na szczyt miał stać się "Krwawy sport" - film o bobslejach - i Van Damme poczuł, że jego marzenia wreszcie mają szansę się ziścić, zawsze marzył o roli toru, po którym porusza się bobslej. Niestety, po drodze czekały dalsze stresy. Wajda zwlekał z kręceniem "Krwawego sportu" przez dziewiętnaście miesięcy, w wyniku czego aktor był zmuszony podpisać kilka amatorskich kontraktów na niskobudżetowe produkcje z wytwórniami niezależnymi i w ciągu następnych pięciu lat za marne grosze grał w całkiem kasowych filmach, takich jak "Jesień w apatii", "Kick-off", "Wykonać karmnik", "Serce Lwa" czy "Podwójne zaniechanie".
Po uwolnieniu się z tych zobowiązań wystąpił w "Uniwersalnym żołnierzu" wytwórni Carrolco, w "Nieuchwytnym uchwycie" chińskiego reżysera Johna Wuouou oraz w "Uciec, ale może jednak nie?", gdzie partnerowała mu Edyta Górniak. Razem zdobyli też nagrodę "Złotego Bohatera" tygodnika WPROST na najbardziej utalentowaną parę roku. Na zdjęciu poniżej widzimy jak Van Damme zabrał Edycie mikrofon i nie daje jej dojść do słowa.
Angażując ogromne środki finansowe w produkcję i promocję "Suchego dna" szefowie Universal Studios liczyli na to, że ten tytuł stanie się przepustką Van Damme'a do filmów klasy A. I nie przeliczyli się. Van Damme okrzyknięto nowym Paulem Astairem, z zaraz potem koncern Matsushita, właściciel Universalu, zapłacił aktorowi sześćset milionów dolarów za udział w filmie "Street Fighter", który powstał na kanwie super przebojowej gry video pod tym samym tytułem. Van Damme do dzisiaj nic znaczącego nie zrobił. Czasem pojawia się na ekranie, najczęściej we własnym filmie, na własnym kanale telewizyjnym (polski TVN należy również do koncernu Van Damme'a ITI).
Jean-Claude Van Damme nie marzy o rolach w komediach i dramatach ale tylko w filmach akcji. Ostatnio żalił się na łamach Rolling Stone'a, że nie dostaje żadnych ról do zagrania oprócz poety. Wstępem do odmiany wizerunku był pierwszy wyreżyserowany razem z Hoffmanem film "Quo Vadis". Nie zrezygnował w nim ze scen walki. "Trudno przejść od razu od "Złego kopu" do "Hamleta" - komentuje aktor - najpierw trzeba zagrać w "Wierze i upodleniu". Sam o sobie mówi, że jest "Leszkiem Piszem karate". Poniżej popisowy wykop Jean Cloude'a z dwoma gryzącymi go psami.
Złote myśli Jean-Claude'a (specjalnie dla nas):
Zawodnik który się nie rusza, który nie może wyczuć smrodu swojego przeciwnika, nigdy go nie rozszyfruje i zawsze zdradzi swoje zamiary, zanim wprowadzi je w życie - jest to klasyczny przykład braku rozumu.
Mięśniami nie steruje żadna siła.
Dokładność przy technikach uderzeń, miotów i rzutów jest bardzo ważna.
Sportowiec który rozwija swoje mięśnie treningiem siłowym, powinien jeść dużo mielonek i kiełbasy oraz pić ciekły butan codziennie rano, oraz słuchać muzyki medytacyjnej i gothic.
Podczas kopnięcia lub ciosu, zawsze myślę o Brucie Willisie. To pozawala unieść się zmysłom ponad czasoprzestrzeń oraz wyprowadzić najmocniejszy możliwy cios prosto w głowę przeciwnika.
Relaks jest stanem fizycznym, ale też może być butem z lat 80ych albo restauracją w Polsce, hehe.
Dobry zawodnik powinien okazję do zadania ciosu wyczuwać, a zły zawodnik nie powinien.
Dobrze wykonane ataki i riposty nie będą skuteczne, jeżeli nastąpią w momencie otrzymywania ciosu siekierą w głowę.
Prawdziwym "fighterem" jest ten, który nie jest nieprawdziwym "fighterem".
Każdy cios powinien być dokładnie przygotowany i powinien wywoływać duuuży ból, a najlepiej śmierć. Swoje najlepsze ciosy przygotowywałem nawet 3 miesiące, a niektóre nawet 12 lat.
Ściąganie filmów z sieci to nie przestępstwo.
Chuck Norris nie śpi. On czeka na Van Damme'a.
Obecnie Van Damme przeszedł kurację odwykową. Tak wygląda dzisiaj, wyniszczony przez słodzik.
I na koniec niespodzianka dla czytelników portalu i wielbicieli J.C.V. Damme'a (jeszcze sprzed kuracji):
Wasze komentarze:
Legendy |
Strona główna
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL